- Kategorie bloga:
- (niby)WAKACJE 2011.35
- Augustów - obowiązki.74
- Augustów i okolice -przyjemności.53
- Inności/Ciekawości.55
- Ja i mój Cień.128
- Miss 2000.16
- Północno-wschodnie okolice WR.110
- Powód do DUMY.22
- Trenażer.4
- Uczelnia,Asia,Wrocław.374
- WAKACJE 2009.47
- WAKACJE 2010.49
- Z Joanną.70
- Z przyczepką.11
- Z psem.21
Projekt WIELEŃ (pow.Wolsztyński,Wielkopolska)
Środa, 22 kwietnia 2009 | dodano:25.04.2009 Kategoria Inności/Ciekawości, Powód do DUMY
Km: | 134.24 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 05:54 | km/h: | 22.75 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Alu City Star |
UDAŁO SIĘ. CYTY ALU STAR dowiózł do Wielenia :)
Grupa pod wrażeniem a co najważniejsze byłem przed Nimi(wyjechali po 16 z Wrocławia).
Trasę można zobaczyć na maps.google oczywiście nie jest to dokładna trasa.
<iframe width="425" height="350" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0" src="http://maps.google.pl/maps?f=d&source=s_d&saddr=Kłokoczycka&daddr=51.181388,17.042198+to:Trasa+5/E261+to:Trasa+5/E261+to:Trasa+5/E261+to:Droga+bez+nazwy+to:Trasa+342+to:Trasa+342+to:Trasa+342+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Trasa+305+to:Droga+bez+nazwy&geocode=FUCXDAMdvN4EAQ;;FX5dDQMdLv8DAQ;FcZqDQMdbQMEAQ;FU9zDQMdRAQEAQ;Fc1BDgMdjQkDAQ;FYgHDwMd5osBAQ;FQKfDwMdcl0BAQ;FSXVDwMdHVwBAQ;FbZZEAMdO-EAAQ;FRfcEAMddWoAAQ;FR8OEQMdE8L_AA;Ffe9EQMd_Y7_AA;FcEcEgMdLEn_AA;FT9hEgMdOZT-AA;FSTEEwMdbL79AA;FRjtFAMds5v7AA;FWlAFQMdvkH7AA;FeqhFQMdi2L6AA;FZfAGAMdezL3AA&hl=pl&mra=dpe&mrcr=0&mrsp=1&sz=13&via=1,2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12,13,14,15,16,17&sll=51.169011,17.061253&sspn=0.079005,0.22316&ie=UTF8&ll=51.169011,17.061253&spn=0.079005,0.22316&t=h&output=embed"/iframe>
<small>Wyświetl większą mapę</small<
Wyjazd z domu godzina 10:55 (oczywiście pobudka o 7 bo Etologia na 8).
Do Krzyżanowic trasa znana dalej już nowość. Moje umiejętności zapamiętywania trasy jak najbardziej mnie nie zawiodły. W Psarach na Szymanowice i niebieskim szlakiem do Ozorowic tam koło gospodarstwa na Wilczyn lasem. Piach i ciężar roweru wymusił 1 postój oraz prowadzenie roweru pod górę. W Wilczynie na trasę 340 w prawo. Oborniki to głównie zajazd. Dobrze że jakiś czas temu byłem tan na wycieczce po NEXUSA to wiedziałem gdzie dokładnie skręcić. Postój i fotka przy wiekowym Dębie.
Dalej przez Siemianice do Wilkowa, tu skręt w lewo a przy starych zabudowaniach w prawo. Po małych zawirowaniach (nawet satelita co innego pokazywała) trafiłem na trasę 342. Tu skończyły się wyniosłości i prędkość średnia zaczęła rosnąć. Za przejazdem kolejowym w Skokowie (drobna kostka granitowa na krótkim kawałku) w prawo na Piotrkowice (zapuszczony potężny dworek. Dojeżdżając do 339 w prawo a przed końcem wioski w bardzo widoczną polną drogę w lewo. Pogoda piękna, na krótki rękach w spodenkach. Wiatr słaby ale jednak odczuwalny. Tutaj widząc jak z piaszczystego pola unosi się słup pyłu zrobiłem sobie kolejny przystanek. A więc picie oraz 3 SMS.
Po przejechaniu jednak piaskowych terenów w Staszowicach (fajna miejscowość) zrobiłem przerwę na obiad (LION X 1). Dalej już wyłącznie asfaltem. Przez Turzany, Czeplice, Lubiel i Płoski do Wąsosza. Trasa przyjemna choć wiatr wadził,praktycznie zero ruchu a okolice cieszyły oczy.
Przez Wąsosz 36 i skręt na Górę. Jak wskazuje nazwa opuszczamy dolinę Baryczy i zaliczamy podjazdy. Ruch większy ale problemów nie było. W Kłodawie Górowskiej na trasę 324 aby w mieście zboczyć na 323. Droga o znacznym natężeniu i 2 autobusy miały problem mnie wyprzedzić. Dla mnie też ten odcinek nie należał do przyjemnych, zmęczenie już dawało się we znaki a asfalt śmierdział spalinami.
Na pół godzinny odpoczynek zdecydowałem się pod firmowym sklepem mleczarni. Jogurt,rozrobienie isostara, pepsi, 2 wafelki i suszenie gąbki. Była godzina 15:30 A więc miałem 1,5 H aby dojechać do tasy 305 na Wolsztyn. Wtedy w każdej chwili mógł mnie zabrać Jarek. ICM zapowiadało od 17 opad konwekcyjny, chmury czasem zasłaniały niebo ale groźnie nie wyglądało.
O 16 gdy zregenerowałem siły ruszyłem dalej przez Strumienną do Siciny. Trasa wierzchem większego wzniesienia a urozmaiceniem były długie odcinki granitowej drobnej. Poboczem dało rady. W Sicinie głupia rozmowa z pijaczkiem przez 15 minut.
Na trasie 305 mały ruch więc bez stresów przed siebie do Wschowy. W końcu spotkałem innych rowerzystów. Znaki przywitania i opuszczenie województwa Dolnośląskiego.
Do Wschowy szybko i przyjemnie (rynek znów w bruku), wyjazd z miasta i....
Ciemnie chmury... :( A więc 22km należało pokonać w jak najszybszym tępie. Energia jeszcze była. Przed laskiem zostałem wyprzedzony przez samochód grupy 2B, Kłos mnie na pewno rozpoznał. Prędkość utrzymywałem na poziomie 28km/h (obciążenie 12kg) Chmury przysłoniły słońce i od razu się ściemniło.
Wjeżdżając do województwa Wielkopolskiego kolejne zdjęcie(Lgiń z jeziorem za plecami).
Drzewa w lesie już czuły obecność silniejszego wiatru. On to już nie pozwolił na szybką jazdę a zarazem szybko wymęczył. Pragnąłem tylko aby dojechać suchy... Niestety w Radomyślu poczułem 1 krople. Zakładanie ochrony przeciwdeszczowej na sakwy (niestety jest za mała). Kropli coraz więcej ale postanowiłem nie zakładać jeszcze płaszczu (wszak z cukru nie jestem). Dobrze zrobiłem bo już w Wijewie było sucho (a już chciałem stanąć na stacji paliw i czekać na Jarka). Wiatr jednak nie ustał, droga się dłużyła. Wiedziałem że jeszcze z... 3 km i będę,że nie mogę się poddać i ... Wieleń!(już jechałem na stojąco) Nagły przypływ energii a może już dzięki wiatrowi który jak ja teraz zmierzał na południowy-wschód dojechałem do ośrodka :D Pokój zająłem i przyjechała reszta grupy :D
Zadowolenie z samego siebie i brak zmęczenia. Po umyciu dopiero o 24 spać....
Czwartek to tylko ból tyłka. Nogi nic. BIOLOGIA :D
A tu:
Grupa pod wrażeniem a co najważniejsze byłem przed Nimi(wyjechali po 16 z Wrocławia).
Trasę można zobaczyć na maps.google oczywiście nie jest to dokładna trasa.
<iframe width="425" height="350" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0" src="http://maps.google.pl/maps?f=d&source=s_d&saddr=Kłokoczycka&daddr=51.181388,17.042198+to:Trasa+5/E261+to:Trasa+5/E261+to:Trasa+5/E261+to:Droga+bez+nazwy+to:Trasa+342+to:Trasa+342+to:Trasa+342+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Droga+bez+nazwy+to:Trasa+305+to:Droga+bez+nazwy&geocode=FUCXDAMdvN4EAQ;;FX5dDQMdLv8DAQ;FcZqDQMdbQMEAQ;FU9zDQMdRAQEAQ;Fc1BDgMdjQkDAQ;FYgHDwMd5osBAQ;FQKfDwMdcl0BAQ;FSXVDwMdHVwBAQ;FbZZEAMdO-EAAQ;FRfcEAMddWoAAQ;FR8OEQMdE8L_AA;Ffe9EQMd_Y7_AA;FcEcEgMdLEn_AA;FT9hEgMdOZT-AA;FSTEEwMdbL79AA;FRjtFAMds5v7AA;FWlAFQMdvkH7AA;FeqhFQMdi2L6AA;FZfAGAMdezL3AA&hl=pl&mra=dpe&mrcr=0&mrsp=1&sz=13&via=1,2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12,13,14,15,16,17&sll=51.169011,17.061253&sspn=0.079005,0.22316&ie=UTF8&ll=51.169011,17.061253&spn=0.079005,0.22316&t=h&output=embed"/iframe>
<small>Wyświetl większą mapę</small<
Wyjazd z domu godzina 10:55 (oczywiście pobudka o 7 bo Etologia na 8).
Do Krzyżanowic trasa znana dalej już nowość. Moje umiejętności zapamiętywania trasy jak najbardziej mnie nie zawiodły. W Psarach na Szymanowice i niebieskim szlakiem do Ozorowic tam koło gospodarstwa na Wilczyn lasem. Piach i ciężar roweru wymusił 1 postój oraz prowadzenie roweru pod górę. W Wilczynie na trasę 340 w prawo. Oborniki to głównie zajazd. Dobrze że jakiś czas temu byłem tan na wycieczce po NEXUSA to wiedziałem gdzie dokładnie skręcić. Postój i fotka przy wiekowym Dębie.
Oborniki śląskie, 27km trasy© gruntzWR
Dalej przez Siemianice do Wilkowa, tu skręt w lewo a przy starych zabudowaniach w prawo. Po małych zawirowaniach (nawet satelita co innego pokazywała) trafiłem na trasę 342. Tu skończyły się wyniosłości i prędkość średnia zaczęła rosnąć. Za przejazdem kolejowym w Skokowie (drobna kostka granitowa na krótkim kawałku) w prawo na Piotrkowice (zapuszczony potężny dworek. Dojeżdżając do 339 w prawo a przed końcem wioski w bardzo widoczną polną drogę w lewo. Pogoda piękna, na krótki rękach w spodenkach. Wiatr słaby ale jednak odczuwalny. Tutaj widząc jak z piaszczystego pola unosi się słup pyłu zrobiłem sobie kolejny przystanek. A więc picie oraz 3 SMS.
Miedzy Piotrkowicami a Staszowicami© gruntzWR
Po przejechaniu jednak piaskowych terenów w Staszowicach (fajna miejscowość) zrobiłem przerwę na obiad (LION X 1). Dalej już wyłącznie asfaltem. Przez Turzany, Czeplice, Lubiel i Płoski do Wąsosza. Trasa przyjemna choć wiatr wadził,praktycznie zero ruchu a okolice cieszyły oczy.
Przez Wąsosz 36 i skręt na Górę. Jak wskazuje nazwa opuszczamy dolinę Baryczy i zaliczamy podjazdy. Ruch większy ale problemów nie było. W Kłodawie Górowskiej na trasę 324 aby w mieście zboczyć na 323. Droga o znacznym natężeniu i 2 autobusy miały problem mnie wyprzedzić. Dla mnie też ten odcinek nie należał do przyjemnych, zmęczenie już dawało się we znaki a asfalt śmierdział spalinami.
Na pół godzinny odpoczynek zdecydowałem się pod firmowym sklepem mleczarni. Jogurt,rozrobienie isostara, pepsi, 2 wafelki i suszenie gąbki. Była godzina 15:30 A więc miałem 1,5 H aby dojechać do tasy 305 na Wolsztyn. Wtedy w każdej chwili mógł mnie zabrać Jarek. ICM zapowiadało od 17 opad konwekcyjny, chmury czasem zasłaniały niebo ale groźnie nie wyglądało.
O 16 gdy zregenerowałem siły ruszyłem dalej przez Strumienną do Siciny. Trasa wierzchem większego wzniesienia a urozmaiceniem były długie odcinki granitowej drobnej. Poboczem dało rady. W Sicinie głupia rozmowa z pijaczkiem przez 15 minut.
Na trasie 305 mały ruch więc bez stresów przed siebie do Wschowy. W końcu spotkałem innych rowerzystów. Znaki przywitania i opuszczenie województwa Dolnośląskiego.
Gmina Wschowa© gruntzWR
Do Wschowy szybko i przyjemnie (rynek znów w bruku), wyjazd z miasta i....
Ciemnie chmury... :( A więc 22km należało pokonać w jak najszybszym tępie. Energia jeszcze była. Przed laskiem zostałem wyprzedzony przez samochód grupy 2B, Kłos mnie na pewno rozpoznał. Prędkość utrzymywałem na poziomie 28km/h (obciążenie 12kg) Chmury przysłoniły słońce i od razu się ściemniło.
Wjeżdżając do województwa Wielkopolskiego kolejne zdjęcie(Lgiń z jeziorem za plecami).
Gmina Wijewo© gruntzWR
Drzewa w lesie już czuły obecność silniejszego wiatru. On to już nie pozwolił na szybką jazdę a zarazem szybko wymęczył. Pragnąłem tylko aby dojechać suchy... Niestety w Radomyślu poczułem 1 krople. Zakładanie ochrony przeciwdeszczowej na sakwy (niestety jest za mała). Kropli coraz więcej ale postanowiłem nie zakładać jeszcze płaszczu (wszak z cukru nie jestem). Dobrze zrobiłem bo już w Wijewie było sucho (a już chciałem stanąć na stacji paliw i czekać na Jarka). Wiatr jednak nie ustał, droga się dłużyła. Wiedziałem że jeszcze z... 3 km i będę,że nie mogę się poddać i ... Wieleń!(już jechałem na stojąco) Nagły przypływ energii a może już dzięki wiatrowi który jak ja teraz zmierzał na południowy-wschód dojechałem do ośrodka :D Pokój zająłem i przyjechała reszta grupy :D
Zadowolenie z samego siebie i brak zmęczenia. Po umyciu dopiero o 24 spać....
Czwartek to tylko ból tyłka. Nogi nic. BIOLOGIA :D
A tu:
Jezioro Wieleńskie© gruntzWR