- Kategorie bloga:
- (niby)WAKACJE 2011.35
- Augustów - obowiązki.74
- Augustów i okolice -przyjemności.53
- Inności/Ciekawości.55
- Ja i mój Cień.128
- Miss 2000.16
- Północno-wschodnie okolice WR.110
- Powód do DUMY.22
- Trenażer.4
- Uczelnia,Asia,Wrocław.374
- WAKACJE 2009.47
- WAKACJE 2010.49
- Z Joanną.70
- Z przyczepką.11
- Z psem.21
Wpisy archiwalne w kategorii
Powód do DUMY
Dystans całkowity: | 1477.62 km (w terenie 193.10 km; 13.07%) |
Czas w ruchu: | 80:19 |
Średnia prędkość: | 18.40 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.18 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 70.36 km i 3h 49m |
Więcej statystyk |
Wyprawa która... Dzień IV. Rekord Joanny
Środa, 7 lipca 2010 | dodano:20.08.2010 Kategoria Inności/Ciekawości, Ja i mój Cień, Powód do DUMY, WAKACJE 2010, Z Joanną
Km: | 71.00 | Km teren: | 14.60 | Czas: | 05:28 | km/h: | 12.99 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | CIEŃ |
Wstajemy, żegnamy się z sąsiadami i jedziemy dalej.
Do Pobierowa jedziemy wygodną ścieżka przez las. Jest płasko, mijamy innych rowerzystów. Pozdrawiając się wzajemnie. Zaciekawianie budzi w nas TANDEM stworzony z roweru pionowego i poziomego.
W Pobierowie przerwa a dalsza podróż po znanej nam drodze do Rewala.
Tutaj przerwa na loda:)
Zjeżdżamy na dół omijając remont drogi(czas urloów!)
Dojeżdżamy do Latarni Niechorze i zarazem na tereny które do tej pory nie zostały "zbadane".
Wspinam się na gorę. Asi niby wystarczą zdjęcia ;)
W mieścinie odwiedzamy informacje turystyczną. Pani z wielkim przekonaniem mówi że nie ma przejazdu przez jednostkę wojskową bo jakieś manewry mają. Wręcza darmowe ale bezużyteczne mapki. Asia od samego początku mówiła ze nie będzie jechać plażą więc na 50km była psychicznie przygotowana.
Objeżdżamy Jezioro Liwia Łuża. Dojeżdżamy do trasy 102 i skręcamy na Trzebiatów. Ruch jednak jest dosyć spory a przeczucie przeszkadzania innym uczestnikom zmusza nas do wykorzystanie drogi lokalnej.
Po krótkiej naradzie i wybraniu trasy przez Joannę ruszamy wzdłuż ogrodzonego pastwiska. Odcinek ten na długo pozostanie w naszej pamięci :)
W pierwszej kolejności jechaliśmy po betonie, później po starannie ułożonych bloczkach betonowych. Sądziliśmy że jest to skrót do miasta używany przez gospodarza. Po 2 km zjeżdżamy z górki i kierujemy się na 3 bramy... Z niepewnością dojeżdżamy do nich aby się przekonać że to nie ślepy zaułek. Jednak coś się zmieniło. Betonowe bloczki znikły i jedziemy typowo polną drogą. Jednak i ona się zwęża przy następnych bramach. Jadę pełen obaw o ślepy koniec ale nie pokazuje tego swojej partnerce. Ścieżka zaczyna wydawać się nie używaną, przeciskamy się wśród krzewów. Cieszę się że nie Ja dokonałem wyboru,a może Asia była już zbyt zmęczona aby się złościć...
Brnę dalej, Joanna prowadzi rower aż tu nagle wyjeżdżając pod górę ujawnia się dwuśladowa droga prowadząca do piaskowni. Jedziemy nią i ku naszej wielkiej uciesze wyjeżdżamy w Chełmie Gryfickim.
Wąskim asfaltem wjeżdżamy do miasta. Omijamy korki i zwiedzamy zabytki.
Nie znaleźliśmy SGRAFFITO ale chęć posilenia się czymś w barze była silniejsza. Może jeszcze kiedyś będzie okazja...
Drogę do Mrzeżyna modyfikujemy bo autobusy nieco nam przeszkadzają. Przejeżdżamy przez 2 małe miejscowości i znajdujemy się na byłym poligonie. Przed samym Mrzeżynem Joanna nie ma chęci. Zmęczenie i siodełko zrobiły swoje. Wprowadza rower do miejscowości. Dojeżdża jednak do portu:
Posilam się smażoną rybą i frytkami.
Pozostało nam 10km do Campingu Biała Mewa który mając *** wilce nas rozczarował.
Pomijając fakt że obsługa składała się młodzieży, kuchnia stanowiła 3 zlewy to za rower skroili nas po 4zł. A za samochód biorą 9zł. No ale cóż w tych okolicach było to najlepsze miejsce.
W Dźwirzynie zostajemy 2 noce. Oznacza to odpuszczenie Ustki ale kompromis najważniejszy :)
Opuszczamy Dziwnówek© gruntzWR
Do Pobierowa jedziemy wygodną ścieżka przez las. Jest płasko, mijamy innych rowerzystów. Pozdrawiając się wzajemnie. Zaciekawianie budzi w nas TANDEM stworzony z roweru pionowego i poziomego.
W Pobierowie przerwa a dalsza podróż po znanej nam drodze do Rewala.
Rewal© gruntzWR
Tutaj przerwa na loda:)
Zjeżdżamy na dół omijając remont drogi(czas urloów!)
Dojeżdżamy do Latarni Niechorze i zarazem na tereny które do tej pory nie zostały "zbadane".
Wspinam się na gorę. Asi niby wystarczą zdjęcia ;)
Z Latarni Niechorze© gruntzWR
Latarnia Niechorze© gruntzWR
W mieścinie odwiedzamy informacje turystyczną. Pani z wielkim przekonaniem mówi że nie ma przejazdu przez jednostkę wojskową bo jakieś manewry mają. Wręcza darmowe ale bezużyteczne mapki. Asia od samego początku mówiła ze nie będzie jechać plażą więc na 50km była psychicznie przygotowana.
Objeżdżamy Jezioro Liwia Łuża. Dojeżdżamy do trasy 102 i skręcamy na Trzebiatów. Ruch jednak jest dosyć spory a przeczucie przeszkadzania innym uczestnikom zmusza nas do wykorzystanie drogi lokalnej.
Bydło mięsne,Trzebiatów i droga którą nigdy nie zapomnę© gruntzWR
Po krótkiej naradzie i wybraniu trasy przez Joannę ruszamy wzdłuż ogrodzonego pastwiska. Odcinek ten na długo pozostanie w naszej pamięci :)
W pierwszej kolejności jechaliśmy po betonie, później po starannie ułożonych bloczkach betonowych. Sądziliśmy że jest to skrót do miasta używany przez gospodarza. Po 2 km zjeżdżamy z górki i kierujemy się na 3 bramy... Z niepewnością dojeżdżamy do nich aby się przekonać że to nie ślepy zaułek. Jednak coś się zmieniło. Betonowe bloczki znikły i jedziemy typowo polną drogą. Jednak i ona się zwęża przy następnych bramach. Jadę pełen obaw o ślepy koniec ale nie pokazuje tego swojej partnerce. Ścieżka zaczyna wydawać się nie używaną, przeciskamy się wśród krzewów. Cieszę się że nie Ja dokonałem wyboru,a może Asia była już zbyt zmęczona aby się złościć...
Brnę dalej, Joanna prowadzi rower aż tu nagle wyjeżdżając pod górę ujawnia się dwuśladowa droga prowadząca do piaskowni. Jedziemy nią i ku naszej wielkiej uciesze wyjeżdżamy w Chełmie Gryfickim.
Wąskim asfaltem wjeżdżamy do miasta. Omijamy korki i zwiedzamy zabytki.
Trzebiatów-Baszta Kaszana© gruntzWR
Nie znaleźliśmy SGRAFFITO ale chęć posilenia się czymś w barze była silniejsza. Może jeszcze kiedyś będzie okazja...
Drogę do Mrzeżyna modyfikujemy bo autobusy nieco nam przeszkadzają. Przejeżdżamy przez 2 małe miejscowości i znajdujemy się na byłym poligonie. Przed samym Mrzeżynem Joanna nie ma chęci. Zmęczenie i siodełko zrobiły swoje. Wprowadza rower do miejscowości. Dojeżdża jednak do portu:
Mrzeżyno-Port© gruntzWR
Posilam się smażoną rybą i frytkami.
Odpoczynek na plaży© gruntzWR
Pozostało nam 10km do Campingu Biała Mewa który mając *** wilce nas rozczarował.
Pomijając fakt że obsługa składała się młodzieży, kuchnia stanowiła 3 zlewy to za rower skroili nas po 4zł. A za samochód biorą 9zł. No ale cóż w tych okolicach było to najlepsze miejsce.
W Dźwirzynie zostajemy 2 noce. Oznacza to odpuszczenie Ustki ale kompromis najważniejszy :)
Wyprawa która... Dzień III. Postój
Wtorek, 6 lipca 2010 | dodano:20.08.2010 Kategoria Inności/Ciekawości, Ja i mój Cień, Powód do DUMY, WAKACJE 2010, Z Joanną
Km: | 17.60 | Km teren: | 5.30 | Czas: | 01:21 | km/h: | 13.04 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | CIEŃ |
Padało całą noc więc postanowiliśmy nie jechać we wtorek dalej szczególnie że przed nami najgorszy odcinek.
A po wypogodzeniu decydujemy się na krótką wycieczkę.
Jedziemy leśną ścieżką rowerową do Dziwnowa, nad jezioro Martwe i pojeździć po plaży.
Dzień mija bardzo szybko. Idziemy spać.
A po wypogodzeniu decydujemy się na krótką wycieczkę.
Jedziemy leśną ścieżką rowerową do Dziwnowa, nad jezioro Martwe i pojeździć po plaży.
Na scieżce z Dziwnówka do Dziwnowa© gruntzWR
Na plaży 1© gruntzWR
Na plaży 2© gruntzWR
Na plaży 3© gruntzWR
Na plaży 4© gruntzWR
Dzień mija bardzo szybko. Idziemy spać.
Wyprawa która... Dzień II Międzyzdroje-Dziwnówek
Poniedziałek, 5 lipca 2010 | dodano:20.08.2010 Kategoria Inności/Ciekawości, Ja i mój Cień, Powód do DUMY, WAKACJE 2010, Z Joanną
Km: | 36.19 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 14.29 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | CIEŃ |
Wyspani pakujemy się - zajmuje nam to aż 2 godziny.
5 lipiec. około godziny 11© gruntzWR
Ruszamy znaną nam trasą R-10 do zagrody Żubrów. Dalej pniemy się do góry mało komfortową drogą. Nie mija 10 km a Asia już marudzi.
Woliński Park Narodowy© gruntzWR
Od Warnowa wybieramy asfalt łącznie z droga 102 - przynajmniej jedziemy bez konieczności schodzenia z roweru-czyt.piasek. Porzucamy tym samym propozycję przewodnika Pascala który nie był pisany na pewno dla rowerzystów z sakwami.
Most zwodzony w Dziwnowie© gruntzWR
Po drodze przerwa na 2 śniadanie w miejscowości Kołczewo. Od tego miejsca cały czas 102 spokojnie dojeżdżamy na camping Wiking w Dziwnówku. Który jak się okazało był najlepszym kempingiem a to co oferuje jest godne tej wyższej ceny. Obiadek w kuchni i zameldowanie się na 1 noc.
Camping Wiking. Najlepszy :)© gruntzWR
Wracamy do Dziwnowa plażą.
Wieczorem zbierają się chmury, zaczyna padać. Hasky przemaka… Dobrze że inni rowerzyści nas zobaczyli i dali plandekę która nawet w Chorwacji znalazła zastosowanie.
Wyprawa która zmieniła się w Wakacje z Rowerami
Niedziela, 4 lipca 2010 | dodano:21.08.2010 Kategoria Inności/Ciekawości, Ja i mój Cień, Powód do DUMY, WAKACJE 2010, Z Joanną
Km: | 15.58 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 15.58 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | CIEŃ |
Plan na pierwsze 2 tygodnie wakacji był następujący:
- Dotrzeć do Międzyzdroji rowerowym pociągiem interregio
- Pokonywać dziennie od 30 do 40 km
Dotrzeć do Ustki,zrobić sobie przerwę i wrócić do Kołobrzegu na pociąg TLK
Ekwipunek zapakowany został do 3 kompletów sakiew gdzie nowy Kellys już w domu się przedziurawił ale klej zaradził problemowi. Przydatny tez był plecak Joanny.
Asia na Ghoscie miała 2 sakwy na przód w których wiozła śpiwory,ręczniki i koc
W tylnej swoje rzeczy bez kosmetyków a na wierzchu karimaty
Ja poza swoimi rzeczami, kosmetykami wiozłem kuchnie z prowiantem, namiot i zapięcia (2razy u-lock i linkę z alarmem).
Startujemy:
Jako odpowiedzialni obywatele z samego rana na wybory i spotykamy się na Wilczycach.
Jedziemy na PKP bez sakiew, po drodze muszę dokręcić tylne koło. Na PKP jesteśmy godzinę przed czasem na rozpisce nie ma wzmianki o przewozie rowerów. No trudno. Kupuje bilet, Pan w kasie mówi że to dobry wybór bo wagony są bez przedziałów. Jak się chwile później okazało przyjechał Piętrus plus 2 wagony 2 klasy.
Brat dojechał po 8 z bagażami, pomaga nam zając dobre miejsce i ulokować rowery na końcu składu. Źle nie jest, 8:55 ruszamy.
W Poznaniu nie miła niespodzianka, dostawiają wagony z Warszawy. Decydujemy się na początek składu. Małe starcie z konduktorem i rowery w pozycji pionowej kontynuują podróż z nami.
O 16 powoli przenosimy rzeczy do wyjścia. Międzyzdroje wita nas upałem. Mocujemy prowizorycznie sakwy i zjeżdżamy do miasta. Asia prowadzi rower bo główna ulica jest w remoncie. Po 4 minutach jesteśmy w Ośrodku wypoczynkowym Stilo. Opłacamy nocleg, rozkładamy namiot i na miasto.
Wieczorem okazuje się że w Hasky2 po wrzuceniu sakiew robi się bardzo ciasny i mało komfortowy.
Asia czuje AKOMFORT
- Dotrzeć do Międzyzdroji rowerowym pociągiem interregio
- Pokonywać dziennie od 30 do 40 km
Dotrzeć do Ustki,zrobić sobie przerwę i wrócić do Kołobrzegu na pociąg TLK
Ekwipunek zapakowany został do 3 kompletów sakiew gdzie nowy Kellys już w domu się przedziurawił ale klej zaradził problemowi. Przydatny tez był plecak Joanny.
Asia na Ghoscie miała 2 sakwy na przód w których wiozła śpiwory,ręczniki i koc
W tylnej swoje rzeczy bez kosmetyków a na wierzchu karimaty
Ja poza swoimi rzeczami, kosmetykami wiozłem kuchnie z prowiantem, namiot i zapięcia (2razy u-lock i linkę z alarmem).
Startujemy:
Jako odpowiedzialni obywatele z samego rana na wybory i spotykamy się na Wilczycach.
Jedziemy na PKP bez sakiew, po drodze muszę dokręcić tylne koło. Na PKP jesteśmy godzinę przed czasem na rozpisce nie ma wzmianki o przewozie rowerów. No trudno. Kupuje bilet, Pan w kasie mówi że to dobry wybór bo wagony są bez przedziałów. Jak się chwile później okazało przyjechał Piętrus plus 2 wagony 2 klasy.
Dworzec Główny. Brat i Joanna© gruntzWR
Brat dojechał po 8 z bagażami, pomaga nam zając dobre miejsce i ulokować rowery na końcu składu. Źle nie jest, 8:55 ruszamy.
W Poznaniu nie miła niespodzianka, dostawiają wagony z Warszawy. Decydujemy się na początek składu. Małe starcie z konduktorem i rowery w pozycji pionowej kontynuują podróż z nami.
Podróż interregio© gruntzWR
O 16 powoli przenosimy rzeczy do wyjścia. Międzyzdroje wita nas upałem. Mocujemy prowizorycznie sakwy i zjeżdżamy do miasta. Asia prowadzi rower bo główna ulica jest w remoncie. Po 4 minutach jesteśmy w Ośrodku wypoczynkowym Stilo. Opłacamy nocleg, rozkładamy namiot i na miasto.
Pierwsze obozowisko© gruntzWR
Wieczorem okazuje się że w Hasky2 po wrzuceniu sakiew robi się bardzo ciasny i mało komfortowy.
Asia czuje AKOMFORT
CIEŃ ZAWSZE BYŁ MYM TOWARZYSZEM - OD DZIŚ MA MATERIALNĄ POSTAĆ
Środa, 23 grudnia 2009 | dodano:23.12.2009 Kategoria Powód do DUMY
Km: | 0.02 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:01 | km/h: | 1.20 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | CIEŃ |
Dziś piękny dzień.
Odebranie nowego roweru.
Cena za całość to 2400zł. Kupiony w sklepie:
http://www.sportprofit.pl
po dokładnej analizie i rozmowie z właścicielem sklepu.
Model GHOSTa tylko na rynek Polski aby przekonać Polaków do marki.
Dziś zdjęcia tylko z pokoju :( i przy słabym świetle.
WSTRĘTNA POGODA
Ale jak się zrobi ładnie, sesję fotograficzną i pierwsze testy wykonam. Rok czekałem na nowy rower i miałem jeszcze czekać ale się udało. Teraz wyprawy będą na spokojnie a ALU będzie tylko i wyłącznie do "PRACY".
Fotki nowego nabytku:
Do następnego spotkania. Pozdrawiam :)
Odebranie nowego roweru.
Cena za całość to 2400zł. Kupiony w sklepie:
http://www.sportprofit.pl
po dokładnej analizie i rozmowie z właścicielem sklepu.
Model GHOSTa tylko na rynek Polski aby przekonać Polaków do marki.
Dziś zdjęcia tylko z pokoju :( i przy słabym świetle.
WSTRĘTNA POGODA
Ale jak się zrobi ładnie, sesję fotograficzną i pierwsze testy wykonam. Rok czekałem na nowy rower i miałem jeszcze czekać ale się udało. Teraz wyprawy będą na spokojnie a ALU będzie tylko i wyłącznie do "PRACY".
Fotki nowego nabytku:
Duszek przód© gruntzWR
CIEŃ w mym pokoju© gruntzWR
Moja duma© gruntzWR
opona i felga© gruntzWR
Ciemniejszy Cień© gruntzWR
Ghost© gruntzWR
Ghost EBS Cross PL© gruntzWR
Napęd Ghosta© gruntzWR
Hamulce Magura© gruntzWR
Tył Cienia© gruntzWR
Mapa okolic Wrocławia + Cień© gruntzWR
Do następnego spotkania. Pozdrawiam :)
WĄBNICE
Niedziela, 12 lipca 2009 | dodano:16.07.2009 Kategoria Inności/Ciekawości, Północno-wschodnie okolice WR, Powód do DUMY, WAKACJE 2009, Z Joanną, Z przyczepką
Km: | 49.40 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:10 | km/h: | 15.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Alu City Star |
Wyjazd o 15:15 dotarcie na miejsce o 19:30
Asia dała radę:) ale powrót będzie inna trasą. Nie przychylne lasy.
Zdjęcia:
Nocleg w www.podjesionami.eu
Opis trasy na razie w zeszycie
Asia dała radę:) ale powrót będzie inna trasą. Nie przychylne lasy.
Zdjęcia:
Przed Wierzchowicami© gruntzWR
Pierwszy postój© gruntzWR
Wzgórza Trzebnickie, dalej Wrocław© gruntzWR
Błotnisty odcinek© gruntzWR
Ostatni podjazd :)© gruntzWR
Wąbnice- META :D© gruntzWR
Wąbnice- META© gruntzWR
Nocleg w www.podjesionami.eu
Opis trasy na razie w zeszycie
Kopytowa 3 dzień (cel osiągnięty,piękno Pogórza Ciężkowickiego)
Poniedziałek, 6 lipca 2009 | dodano:15.08.2009 Kategoria Inności/Ciekawości, Powód do DUMY, WAKACJE 2009
Km: | 186.30 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 08:29 | km/h: | 21.96 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Alu City Star |
Wyjazd o 9:15 (wyspałem się pięknie) :) a na miejscu o 21 ale po kolei.
Wyjazd ze schroniska do rynku i główna ulicą na Słomniki. Przez 10 km z górki, miło i przyjemnie.Po tym odcinku zjazd z 773. Warto wspomnieć że całą Małopolskę miałem na mapie turystycznej samochodowej uzupełnianą satelitą w domu.
Prosto i prosto po przecięciu 7 po płytach koło jednostki wojskowej. Trochę polną drogą pomiędzy Szczepanowicami a Skrzeszowicami(jedyną taki odcinek przez cały dzień).
W Łososkowicach podjazd pod sporą górą a myślałem że na płaskowyżu nie będę musiał aż tak się wysilać. Panorama jednak wynagrodziła wysiłek.
Zjeżdżając wybrałem dłuższą ale lepszą drogę (przed Koniusza-walki w 1939 i 1945) aby lepiej wykorzystać energię potencjalną.
W Piotrkowicach Małych , na 775 do Pruszowic.
Za miastem w lewo na KOSZYCE. Tu zaczął się bardzo długi prosty odcinek, dłużący się w nie skończoność. Asfalt zmiennej struktury,małe podjazdy i zjazdy. W Koszycach kieruje się na Sokołowice drogą bardzo ruchliwą ze względu na most na WIŚLE.
Od Wisły do Tarnowa płasko/to co trekking lubi najbardziej.
Za nim w lewo i po 5km przerwa śniadaniowa.
Straszne komary (jak się okazało we Wrocławiu także namnożyły się te krwiożercze potwory). Droga do Radłowa średnia a w tej miejscowości na 975 o dużym natężeniu ruchu (nie chciałem już jeździć po bocznych drogach). Przerwa na stacji w Wierzchosławicach, dopompowanie opon.
Stąd już na Tarnów, gdzie zaraz zaczynała się ścieżka rowerowa (trochę mało przemyślana ale cóż-Polska)
Do miasta wjechałem o 15 więc zgodnie z planami ale w czasie szczytu który mi nie przeszkadzał (Wrocław wszak pokonuje zawodowo).W Azoty Tarnów właśnie kończyła się zmiana więc jechałem z tutejszymi rowerzystami (budziłem zainteresowanie). Mapy Tarnowa nie miałem tak dokładnej ale znając ogólny plan historycznych miast dojechałem do rynku, stąd na Skrzyszów pod 4.
Czas przejazdu: 40minut (zwiedzanie zaplanowane na inny czas)
Myślałem że zaraz za Tarnowem będę miał ostra wspinaczkę na Pogórze Rożnowskie ale tak nie było, spokojny podjazd,zadowolenie na twarzy… do czasu…
Tu także woda wyrządziła szkody. Boki dróg oberwanie.
Podjazd zaczął się zaostrzać.
Tu mogę się pożalić na NEXUSA inter7- brakuje jednak granicznych biegów. Ale za nic z niego nie zrezygnuje.
Długo a długo jechało się pod gorę aż do Zalasowa. Tu po posiłku dalej pod gorę, na wierz aby podziwiać cudowne Widoki.
Zjazd do Joniny-na Nim trzymałem rower w ryzach. Wzgórza te są po pustyni najpiękniejszym obrazem jaki oglądałem.
Między szczytami po łagodnych podjazdach do JODŁOWA tu znak na Jasło :)…
Przez wielką górę na którą prowadząc rower spociłem i zmęczyłem się.
Wisłoki niestety nie zobaczyłem a … dopiero po długim zjeździe. Droga po tej stronie Wisłoki nie była taka prosta jak przywidywałem (znów:( ) ale cóż mi pozostało? Pedałować dalej :)
15km które miałem pokonać dłużyło się i dłużyło. A nawet będąc już w Jaśle potrzebowałem sporo czasu aby Je przejechać.
Od Jasła już znana trasą po nowym asfalcie. Zmęczenie dawało się we znaki gdyż ten ostatni odcinek pokonałem z 3 przerwami. Pagórki pokonywanie samochodem bez zastanowienia sprawiały teraz problem.
"Na rowerze odczuwa się cały otaczający Nas świat".
W sercu już czułem że dotarłem/dałem rady. Kilka telefonów z górki aby odsapnęli Ci którzy byli ze mną duchem w czasie mojej pierwszej wyprawy…
Wyprawa naprawdę się udała. Czy ją powtórze?
Wiele doznań,przygód,widoków… Emocje po ponad miesiącu już trochę jednak odparowały.
A pogoda… ciągle towarzyszyły mi chmury.
Wyjazd ze schroniska do rynku i główna ulicą na Słomniki. Przez 10 km z górki, miło i przyjemnie.Po tym odcinku zjazd z 773. Warto wspomnieć że całą Małopolskę miałem na mapie turystycznej samochodowej uzupełnianą satelitą w domu.
Prosto i prosto po przecięciu 7 po płytach koło jednostki wojskowej. Trochę polną drogą pomiędzy Szczepanowicami a Skrzeszowicami(jedyną taki odcinek przez cały dzień).
W Łososkowicach podjazd pod sporą górą a myślałem że na płaskowyżu nie będę musiał aż tak się wysilać. Panorama jednak wynagrodziła wysiłek.
Jeszcze chwile temu byłem tam na horyzoncie...© gruntzWR
Zjeżdżając wybrałem dłuższą ale lepszą drogę (przed Koniusza-walki w 1939 i 1945) aby lepiej wykorzystać energię potencjalną.
W Piotrkowicach Małych , na 775 do Pruszowic.
Pruszowice - rynek© gruntzWR
Za miastem w lewo na KOSZYCE. Tu zaczął się bardzo długi prosty odcinek, dłużący się w nie skończoność. Asfalt zmiennej struktury,małe podjazdy i zjazdy. W Koszycach kieruje się na Sokołowice drogą bardzo ruchliwą ze względu na most na WIŚLE.
Wisła© gruntzWR
Alu City Star nad Wisłą© gruntzWR
Most nad Wisłą© gruntzWR
Doczekałem się "płaskiego stółu"© gruntzWR
Od Wisły do Tarnowa płasko/to co trekking lubi najbardziej.
Za nim w lewo i po 5km przerwa śniadaniowa.
Towarzystwo także na śniadanku© gruntzWR
Straszne komary (jak się okazało we Wrocławiu także namnożyły się te krwiożercze potwory). Droga do Radłowa średnia a w tej miejscowości na 975 o dużym natężeniu ruchu (nie chciałem już jeździć po bocznych drogach). Przerwa na stacji w Wierzchosławicach, dopompowanie opon.
Stąd już na Tarnów, gdzie zaraz zaczynała się ścieżka rowerowa (trochę mało przemyślana ale cóż-Polska)
Tarnów© gruntzWR
Do miasta wjechałem o 15 więc zgodnie z planami ale w czasie szczytu który mi nie przeszkadzał (Wrocław wszak pokonuje zawodowo).W Azoty Tarnów właśnie kończyła się zmiana więc jechałem z tutejszymi rowerzystami (budziłem zainteresowanie). Mapy Tarnowa nie miałem tak dokładnej ale znając ogólny plan historycznych miast dojechałem do rynku, stąd na Skrzyszów pod 4.
Czas przejazdu: 40minut (zwiedzanie zaplanowane na inny czas)
Tarnów-rynek© gruntzWR
Tarnów,Władysław Łokietek© gruntzWR
Skrzyszów - warto było się zatrzymać© gruntzWR
Myślałem że zaraz za Tarnowem będę miał ostra wspinaczkę na Pogórze Rożnowskie ale tak nie było, spokojny podjazd,zadowolenie na twarzy… do czasu…
Tu także woda wyrządziła szkody. Boki dróg oberwanie.
Podjazd zaczął się zaostrzać.
Tu mogę się pożalić na NEXUSA inter7- brakuje jednak granicznych biegów. Ale za nic z niego nie zrezygnuje.
Długo a długo jechało się pod gorę aż do Zalasowa. Tu po posiłku dalej pod gorę, na wierz aby podziwiać cudowne Widoki.
A myślałem że to Magurski Park Narodowy...© gruntzWR
Piękne Pogórze Ciężkowickie© gruntzWR
Pogórze Rożnowskie© gruntzWR
Park Krajobrazowy Pasma Brzanki© gruntzWR
gruntzWR© gruntzWR
Niektórzy są skazani na tak piękne widoki© gruntzWR
Zjazd do Joniny© gruntzWR
Zjazd do Joniny-na Nim trzymałem rower w ryzach. Wzgórza te są po pustyni najpiękniejszym obrazem jaki oglądałem.
Między szczytami po łagodnych podjazdach do JODŁOWA tu znak na Jasło :)…
Przez wielką górę na którą prowadząc rower spociłem i zmęczyłem się.
Wisłoki niestety nie zobaczyłem a … dopiero po długim zjeździe. Droga po tej stronie Wisłoki nie była taka prosta jak przywidywałem (znów:( ) ale cóż mi pozostało? Pedałować dalej :)
73 gdzie zwykle jadę samochodem© gruntzWR
15km które miałem pokonać dłużyło się i dłużyło. A nawet będąc już w Jaśle potrzebowałem sporo czasu aby Je przejechać.
Od Jasła już znana trasą po nowym asfalcie. Zmęczenie dawało się we znaki gdyż ten ostatni odcinek pokonałem z 3 przerwami. Pagórki pokonywanie samochodem bez zastanowienia sprawiały teraz problem.
"Na rowerze odczuwa się cały otaczający Nas świat".
W sercu już czułem że dotarłem/dałem rady. Kilka telefonów z górki aby odsapnęli Ci którzy byli ze mną duchem w czasie mojej pierwszej wyprawy…
Wyprawa naprawdę się udała. Czy ją powtórze?
Wiele doznań,przygód,widoków… Emocje po ponad miesiącu już trochę jednak odparowały.
A pogoda… ciągle towarzyszyły mi chmury.
Cel już z rana-ktoś potrzebował znak bardziej niż ja :/© gruntzWR
Kopytowa 2 dzień-("Polska sahara" i nieprzychylna Jura)
Niedziela, 5 lipca 2009 | dodano:11.08.2009 Kategoria Powód do DUMY, WAKACJE 2009, Inności/Ciekawości
Km: | 97.60 | Km teren: | 28.00 | Czas: | 05:23 | km/h: | 18.13 |
Pr. maks.: | 49.50 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Alu City Star |
O 9 pobudka.
10:15 wyjazd. Kierunek lotnisko Katowice, dalej Chechło i Olkusz, Skała.
Miało być tylko 100km a w schronisku byłem dopiero o 18:15
Od razu zmiana krajobrazu. Czy o 21 nie było widać pagórków?
Na cały dzień miałem mapy- 2 bo Śląsk przeraża miejscowościami oraz ilością dróg. Jakość ich na +.
Po kilki km rzut okiem na lotnisko:
Dalej na zachód przez Księstwo Siewierskie. Miła rozmowa z 80letnim kolarzem który nawet na podjeździe trzymał tępo(podziw). Były kolarz amator kilka razy do Egiptu jakieś Maroko. Rower był przepustką do świata.
Zjazd aby zobaczyć Jezioro Przeczyckie (miejsce 2noclegu według założeń że z przyczepką). Odpoczynek:
Oszukany szlakiem nadrabiam drogi po asfalcie,długi podjazd (Tuliszów). Pot zlewa ale widok przedni:
Następnie zjazd i przycinka z ruchliwą 1. Dalszą trasę nawet na maps.google nie znajdziemy.
Podwarpie - Chruszczobród - Wiesiółka - Niegowonice - i zielonym szlakiem rowerowym do Chechła. Trasa ciekawa, jak ktoś zwykł jeździć po "płaskim stole".
Chechło- miejscowość jakby turystyczna,bary,noclegi,sklepy. Miłe wrażenia. Tutaj kieruje się na pustynie. Ale wybieram asfalt, duży podjazd,zjazd z gółwnej ulicy,znów podjazd. Turyści,barak wojskowy i .... PUSTYNIA.
POLECAM JĄ zobaczyć bo mimo iż troche zarosła robi ogromne wrażenie.
Droga do tego miejsca bardzo mi się dłużyła... Był to chyba 60 km więc wątpiłem aby pozostało mi jeszcze 40 do Skały. Było dość późno więc postanowiłem nie kombinować i po dotarciu na trasę 791 jechać nią aż do Skały.
Ruszyłem trasą rowerową (niebieską) do Klucz która była wytyczona raczej dla MTB i wprawionego rowerzystę (piach,gruz,ogólnie...). Ciśnienie podrosło do zenitu, później jeszcze szlak się urwał a ja znalazłem się na zamkniętym terenie. Krążyłem po wszelkich utwardzonych dróżkach aż znalazłem wyjazd przez ... Zamknięty szlaban. Nastrój uspokoiły stawy przy Białej Przemszy:
Do Klucz już spokojnie chodnikiem/asfaltem.
Tu postanowiłem jeszcze zdobyć Czubatkę i zobaczyć drugą część Pustyni. Podjazdowi nie dałem rady a widok oczywiście przepiękny:
Po zjeździe postanowiłem trasą 791 dojechać do Olkusza i dalej do Skały.
Jednak na stromym podjeździe na wysokości Pomorzańskich Skałek doszedłem do wnosku że lepiej jechać krótszą drogą.
Ciekawostką jest to że na mapie szara linia ze strzałkami oznacza słupy wysokiego napięcia.
Zielonym a następnie czerwonym szlakiem do zamku Rabsztyn.
Kontynuując trasę po czerwonym szlaku,natrafiamy na podjazdy, twardą nawierzchnie,kamyki i dobicia opony...
Mało tego aby nie jechać 94 musiałem skorzystać z pieszego szlaku Orlich Gniazd. Ale jak się samemu wybiera taką drogę nie można nikogo obwiniać :)
Tak więc dojeżdżam do Wiśliczki i Kosmolowa gdzie muszę dopompować oponę. Jakiś chłopak na MTB oferuje pomoc (jedzie do Krakowa). Jestem na trasie 773 kierunek Skała. Trochę się już dłużyło a gdzieś słychać grzmienie. Jakieś nie ciekawe chmury. Na szczęście pozwoliły mi na dotarcie suchym na nocleg.
Płaski asfalt,zjazdy,podjazdy. A przed Piaskową Skała... cudowne widoki które czasami wywoływały gęsią skórkę. Nie zdziwiła mnie więc obecność tylu motocyklistów pędzących po zakrętach i mając tak blisko skały. Należy przejechac tą trasę samemu aby odczuć to co ja.
Piaskowa Skała:
Dalej w urokach skał do skrzyżowania do Ojcowa. Mega podjazd gdzie jadąc 8km/h czułem się upokarzany :D ale dałem radę. W skale nadal pod górę i zjazd do schroniska bardzo fajnego tylko należy tłumaczyć się ochroniarzowi kim i skąd się jest.
Za nocleg ok.17zł warunki bardzo dobre.
Po umyciu do Ojcowa na kolację... 98km tak wymęczyły a jutro 170... ale już bez opuszczania asfaltów.
10:15 wyjazd. Kierunek lotnisko Katowice, dalej Chechło i Olkusz, Skała.
Miało być tylko 100km a w schronisku byłem dopiero o 18:15
Od razu zmiana krajobrazu. Czy o 21 nie było widać pagórków?
Na cały dzień miałem mapy- 2 bo Śląsk przeraża miejscowościami oraz ilością dróg. Jakość ich na +.
Plus dla rowera© gruntzWR
Po kilki km rzut okiem na lotnisko:
Lotnisko Katowice© gruntzWR
Dalej na zachód przez Księstwo Siewierskie. Miła rozmowa z 80letnim kolarzem który nawet na podjeździe trzymał tępo(podziw). Były kolarz amator kilka razy do Egiptu jakieś Maroko. Rower był przepustką do świata.
Zjazd aby zobaczyć Jezioro Przeczyckie (miejsce 2noclegu według założeń że z przyczepką). Odpoczynek:
Jezioro Przeczyckie© gruntzWR
Oszukany szlakiem nadrabiam drogi po asfalcie,długi podjazd (Tuliszów). Pot zlewa ale widok przedni:
Krajobraz Śląska - moja trasa była uboga w te widoki :)© gruntzWR
Następnie zjazd i przycinka z ruchliwą 1. Dalszą trasę nawet na maps.google nie znajdziemy.
Podwarpie - Chruszczobród - Wiesiółka - Niegowonice - i zielonym szlakiem rowerowym do Chechła. Trasa ciekawa, jak ktoś zwykł jeździć po "płaskim stole".
Chechło- miejscowość jakby turystyczna,bary,noclegi,sklepy. Miłe wrażenia. Tutaj kieruje się na pustynie. Ale wybieram asfalt, duży podjazd,zjazd z gółwnej ulicy,znów podjazd. Turyści,barak wojskowy i .... PUSTYNIA.
Pustynia Błędowska© gruntzWR
POLECAM JĄ zobaczyć bo mimo iż troche zarosła robi ogromne wrażenie.
Polska Sahara© gruntzWR
Pustynia Błędowska© gruntzWR
Polska Sahara..© gruntzWR
Droga do tego miejsca bardzo mi się dłużyła... Był to chyba 60 km więc wątpiłem aby pozostało mi jeszcze 40 do Skały. Było dość późno więc postanowiłem nie kombinować i po dotarciu na trasę 791 jechać nią aż do Skały.
Ruszyłem trasą rowerową (niebieską) do Klucz która była wytyczona raczej dla MTB i wprawionego rowerzystę (piach,gruz,ogólnie...). Ciśnienie podrosło do zenitu, później jeszcze szlak się urwał a ja znalazłem się na zamkniętym terenie. Krążyłem po wszelkich utwardzonych dróżkach aż znalazłem wyjazd przez ... Zamknięty szlaban. Nastrój uspokoiły stawy przy Białej Przemszy:
Na otuchę© gruntzWR
Do Klucz już spokojnie chodnikiem/asfaltem.
Interesujące rogatki© gruntzWR
Tu postanowiłem jeszcze zdobyć Czubatkę i zobaczyć drugą część Pustyni. Podjazdowi nie dałem rady a widok oczywiście przepiękny:
Punkt widokowy Czubatka© gruntzWR
Pustynia od strony Klucz© gruntzWR
Po zjeździe postanowiłem trasą 791 dojechać do Olkusza i dalej do Skały.
Jednak na stromym podjeździe na wysokości Pomorzańskich Skałek doszedłem do wnosku że lepiej jechać krótszą drogą.
Ciekawostką jest to że na mapie szara linia ze strzałkami oznacza słupy wysokiego napięcia.
Jura... taka piękna© gruntzWR
Zielonym a następnie czerwonym szlakiem do zamku Rabsztyn.
Zamek Rabsztyn© gruntzWR
To właśnie Jura© gruntzWR
Kontynuując trasę po czerwonym szlaku,natrafiamy na podjazdy, twardą nawierzchnie,kamyki i dobicia opony...
Mało tego aby nie jechać 94 musiałem skorzystać z pieszego szlaku Orlich Gniazd. Ale jak się samemu wybiera taką drogę nie można nikogo obwiniać :)
Tak więc dojeżdżam do Wiśliczki i Kosmolowa gdzie muszę dopompować oponę. Jakiś chłopak na MTB oferuje pomoc (jedzie do Krakowa). Jestem na trasie 773 kierunek Skała. Trochę się już dłużyło a gdzieś słychać grzmienie. Jakieś nie ciekawe chmury. Na szczęście pozwoliły mi na dotarcie suchym na nocleg.
Płaski asfalt,zjazdy,podjazdy. A przed Piaskową Skała... cudowne widoki które czasami wywoływały gęsią skórkę. Nie zdziwiła mnie więc obecność tylu motocyklistów pędzących po zakrętach i mając tak blisko skały. Należy przejechac tą trasę samemu aby odczuć to co ja.
Trasa 773, gęsia skórka© gruntzWR
Jadąć do Piaskowej Skały© gruntzWR
Piaskowa Skała:
Zamek w Piaskowej Skale© gruntzWR
Taką drogą każdy się cieszy© gruntzWR
Dalej w urokach skał do skrzyżowania do Ojcowa. Mega podjazd gdzie jadąc 8km/h czułem się upokarzany :D ale dałem radę. W skale nadal pod górę i zjazd do schroniska bardzo fajnego tylko należy tłumaczyć się ochroniarzowi kim i skąd się jest.
Za nocleg ok.17zł warunki bardzo dobre.
Po umyciu do Ojcowa na kolację... 98km tak wymęczyły a jutro 170... ale już bez opuszczania asfaltów.
KOPYTOWA 1 dzień-(życiówka,grunt to dobra mapa)
Sobota, 4 lipca 2009 | dodano:11.08.2009 Kategoria Powód do DUMY, WAKACJE 2009, Inności/Ciekawości
Km: | 198.66 | Km teren: | 60.00 | Czas: | 10:21 | km/h: | 19.19 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Alu City Star |
Emocje.... To to co bardzo szybko mija...
Stało się…
O 7:15 wyruszyłem spod domu. Spokojnie bez emocji kierowałem się na Wilczyce, wiedziałem, że przede mną długa droga, więc należy rozłożyć siły. Powodzenie wyprawy opierało się na możliwościach roweru, którego jak się okazało przygotowałem bardzo dobrze.
25 km trasy odbyło się po znanych mnie terenach.
Tyle co ruszyłem po krótkiej przerwie usłyszałem ludzki głos za sobą i zostałem wyprzedzany przez kolarzy.
„przyłącz się”, „jak do Częstochowy to dawaj na z nami”. Szybka kalkulacja i już jadę za grupą ok.16 kolarzy- 35km/h. To pozwoli mi na nadrobienie 15 straconych już minut. Jazda w grupie jest bardzo przyjemna, spokojne rozmowy. Jeden młody dziwił się że jadę sam no i że bez technicznego wozu :D. Przejechałem z nimi ok. 10 km w między czasie mieli naglą przerwę na „siku” (w tym momencie poczułem się bardzo samotny) Pomyśleć, że oglądnie siedzeń innych kolarzy może dać tyle radości. Przed Biskupicami Oławskimi 2 łagodny podjazd i mi uciekli. Niestety waga zrobiła swoje. Nawet nie zdążyłem podziękować, bo w tej miejscowości nasze drogi się rozdzielały. Od razu zwolniłem do 20 aby odpocząć a poza tym asfalt nie pozwalał na więcej.
STROBAWSKI PARK KRAJOBRAZOWY WITA.
Droga była bardzo prosta, łagodna i ciągle przed siebie. Przy 45km poczułem już że jestem daleko od domu a nie jest to zwykła wycieczka.
Teren zalewowy po czerwcowych opadach budził nadal grozę.
W Rogalicach po kółku na polną drogę. Błoto na podjeździe.
Kostka w Mąkoszycach, prosto do Karłowic - do Młyna i innych „zabytków”
Następnie do Lasu na drogę pożarową 15, plus trekkingu. Suchy asfalt to co lubię ale jak zawsze musi się skoczyć. Najpierw po gruzie, chaszcze aż do błota, prowadzenie roweru.
Ładzia – zawód, wydmy? Punkt widokowy, ścieżka dydaktyczna ? (grunt to dobra mapa ale jak są na niej oznaczone jeszcze nie istniejące punkty?
Grabczok - domki przy ulicy a za nimi mały piękny wałek z piachu. zjazd do lasu przy rzekomo miejscu postoju :
Tu ciężko było wyznaczyć trasę więc skręciłem za szybko. I … wydmy… za duży ciężar więc wypychałem, zjazd po piasku też nie był możliwy. Wiec po pokonaniu dwóch wzniesień postanowiłem na 3 nie podjeżdżać, szybkie wyznaczenie trasy i przed podjazdem w lewo. Myśl zobaczenia studzienki i napełnienia bidonów w rzekomo uzdrawiającą wodę.
Trochę po płaskim, tu na czuja do zbiornika Turawa po oznaczeniach szlaków rowerowych. Dojazd pod usypany wał. Po schodach do góry i… Piękny wielki zbiornik:
Zjazd przy elektrowni. Plus podróżowania samemu (wzdłuż brzegów po chaszczach). Posiłek w sklepie. Dalej szlakiem zielonym przez kempingi.
Dalej do miejsca gdzie Mała Panew zasila zbiornik i dalej szlakami (jak zawsze marne oznaczenie) Fajnie, fajnie, i zgubienie czerwonego szlaku. 3 razy przy tym samym miejscu. Do lasu i kryzys… A jeszcze tyle km bez mapy. Komórka z jakimś zdjęciem szlaków pomogła abym jechał przed siebie dalej wzdłuż rzeki… asfaltem, same słupki po oznaczeniach trasy. Do głównej i na Zawadzkie. Dalej główna tak aby aby dojechać do Tworóg. Dalej na nowy Tworóg i na Boruszowice tu zapytanie miłych Ślązaków jak dojechać do Pniowca (miałabyć oznaczona trasa. Dalej prosto i zagubienie …. Joanna pomogła przed telefon i satelitę. Objechanie ulicy srebrnej i miłe przywitanie w ośrodku (polecam).
Zakupy, gotowanie na kuchence i sen…
Stało się…
No to jazda...© gruntzWR
O 7:15 wyruszyłem spod domu. Spokojnie bez emocji kierowałem się na Wilczyce, wiedziałem, że przede mną długa droga, więc należy rozłożyć siły. Powodzenie wyprawy opierało się na możliwościach roweru, którego jak się okazało przygotowałem bardzo dobrze.
25 km trasy odbyło się po znanych mnie terenach.
W nieznane© gruntzWR
Tyle co ruszyłem po krótkiej przerwie usłyszałem ludzki głos za sobą i zostałem wyprzedzany przez kolarzy.
„przyłącz się”, „jak do Częstochowy to dawaj na z nami”. Szybka kalkulacja i już jadę za grupą ok.16 kolarzy- 35km/h. To pozwoli mi na nadrobienie 15 straconych już minut. Jazda w grupie jest bardzo przyjemna, spokojne rozmowy. Jeden młody dziwił się że jadę sam no i że bez technicznego wozu :D. Przejechałem z nimi ok. 10 km w między czasie mieli naglą przerwę na „siku” (w tym momencie poczułem się bardzo samotny) Pomyśleć, że oglądnie siedzeń innych kolarzy może dać tyle radości. Przed Biskupicami Oławskimi 2 łagodny podjazd i mi uciekli. Niestety waga zrobiła swoje. Nawet nie zdążyłem podziękować, bo w tej miejscowości nasze drogi się rozdzielały. Od razu zwolniłem do 20 aby odpocząć a poza tym asfalt nie pozwalał na więcej.
STROBAWSKI PARK KRAJOBRAZOWY WITA.
Droga była bardzo prosta, łagodna i ciągle przed siebie. Przy 45km poczułem już że jestem daleko od domu a nie jest to zwykła wycieczka.
Teren zalewowy po czerwcowych opadach budził nadal grozę.
W Rogalicach po kółku na polną drogę. Błoto na podjeździe.
Kostka w Mąkoszycach, prosto do Karłowic - do Młyna i innych „zabytków”
Młyn w Karłowicach© gruntzWR
Teren zalewowy (Karłowice)© gruntzWR
Oaza (Karłowice)© gruntzWR
Następnie do Lasu na drogę pożarową 15, plus trekkingu. Suchy asfalt to co lubię ale jak zawsze musi się skoczyć. Najpierw po gruzie, chaszcze aż do błota, prowadzenie roweru.
Wycinka artystyczna© gruntzWR
Ładzia – zawód, wydmy? Punkt widokowy, ścieżka dydaktyczna ? (grunt to dobra mapa ale jak są na niej oznaczone jeszcze nie istniejące punkty?
Grabczok - domki przy ulicy a za nimi mały piękny wałek z piachu. zjazd do lasu przy rzekomo miejscu postoju :
STOBRAWSKI PARK KRAJOBRAZOWY© gruntzWR
Tu ciężko było wyznaczyć trasę więc skręciłem za szybko. I … wydmy… za duży ciężar więc wypychałem, zjazd po piasku też nie był możliwy. Wiec po pokonaniu dwóch wzniesień postanowiłem na 3 nie podjeżdżać, szybkie wyznaczenie trasy i przed podjazdem w lewo. Myśl zobaczenia studzienki i napełnienia bidonów w rzekomo uzdrawiającą wodę.
Wydmy© gruntzWR
Wydma© gruntzWR
Podróże kształcą© gruntzWR
Trochę po płaskim, tu na czuja do zbiornika Turawa po oznaczeniach szlaków rowerowych. Dojazd pod usypany wał. Po schodach do góry i… Piękny wielki zbiornik:
Zbiornik Turawa© gruntzWR
Elektrownia Turawa© gruntzWR
Mała Panew za zbiornikiem© gruntzWR
Zjazd przy elektrowni. Plus podróżowania samemu (wzdłuż brzegów po chaszczach). Posiłek w sklepie. Dalej szlakiem zielonym przez kempingi.
Sinica© gruntzWR
Dalej do miejsca gdzie Mała Panew zasila zbiornik i dalej szlakami (jak zawsze marne oznaczenie) Fajnie, fajnie, i zgubienie czerwonego szlaku. 3 razy przy tym samym miejscu. Do lasu i kryzys… A jeszcze tyle km bez mapy. Komórka z jakimś zdjęciem szlaków pomogła abym jechał przed siebie dalej wzdłuż rzeki… asfaltem, same słupki po oznaczeniach trasy. Do głównej i na Zawadzkie. Dalej główna tak aby aby dojechać do Tworóg. Dalej na nowy Tworóg i na Boruszowice tu zapytanie miłych Ślązaków jak dojechać do Pniowca (miałabyć oznaczona trasa. Dalej prosto i zagubienie …. Joanna pomogła przed telefon i satelitę. Objechanie ulicy srebrnej i miłe przywitanie w ośrodku (polecam).
Zakupy, gotowanie na kuchence i sen…
Powrót - Polkowice
Sobota, 2 maja 2009 | dodano:02.05.2009 Kategoria Inności/Ciekawości, Powód do DUMY
Km: | 102.38 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 04:11 | km/h: | 24.47 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Alu City Star |
O 16 ominięcie znaku POLKOWICE.
Trasa taka sama uzupełniona "skrótami" tępo narzuciłem sobie "maratońskie" aby przed zachodem być w domu... I udało się 20:30 przywitał uradowany pies.
Zbicie 45minut odbyło się dzięki już poznaniu tasy,1 majowej rozgrzewce,lepszemu ubraniu,pogodzie i słabemu wiatrowi. Mięśnie chyba jutro się odezwą :)
Kolejne umocnienie się w przekonaniu o słuszności posiadania okularów oraz możliwości odbycia wakacyjnego wyjazdu 5 dniowego - 500kilometrowego.
Polkowice /© gruntzWR
Trasa taka sama uzupełniona "skrótami" tępo narzuciłem sobie "maratońskie" aby przed zachodem być w domu... I udało się 20:30 przywitał uradowany pies.
Zbicie 45minut odbyło się dzięki już poznaniu tasy,1 majowej rozgrzewce,lepszemu ubraniu,pogodzie i słabemu wiatrowi. Mięśnie chyba jutro się odezwą :)
Kolejne umocnienie się w przekonaniu o słuszności posiadania okularów oraz możliwości odbycia wakacyjnego wyjazdu 5 dniowego - 500kilometrowego.
W lesie za Wrzosami© gruntzWR
Aby nie było że się nie było© gruntzWR